Dzisiaj na targu moja córcia Julcia dostała od swojej kuzynki komplecik do zrobienia koralików. Taka tam chińszczyzna, ale dziewczę było zadowolone i nie przeszkadzało w robieniu zakupów ;) . Kiedy wróciłyśmy do domu od razu musiałam te koraliki nawlec i powstało te oto " arcydzieło " ;D
Oczywiście zachciało się i jej branzoletki , więc wyciągnęłam mój mały zestaw koralików, ale.... Prawdę powiedziawszy nie chciało mi się jej robić , wiem jestem wyrodną matką ;). Nawet teraz kiedy piszę ten post cały czas mi mówi " mamo kiedy mi zrobisz branoletkę?"
Więc wyciągnęłam ten zestaw i ... zachciało mi się zrobić coś dla mnie. Znalazłam mój zepsuty już łańcuszek i postanowiłam zrobić branzoletkę. W sumie jest to moje pierwsze doświadczenie w robieniu biżu. A oto ona
Podoba mi się końcowy efekt, są tam jakieś niedoskonałości, ale jest ok.
Kiedy robiłam to cudeńko przyszła ze szkoły druga córcia i zażyczyła sobie kolczyki , więc jej skręciłam takie coś
Ok to na dzisiaj dość biżuteri, wracam do moich xxx, chcę jak najszybciej skończyć sal " oggi bucato"
Pozdrawiam was gorąco i dziękuję za wasze odwiedziny :)